Jak powszechnie wiadomo, wszystko co dobre szybko się kończy! I tak oto nasz 10 dniowy urlop w Dubaju dobiegł końca. Po upalnej pogodzie została tylko opalenizna, a po pięknych chwilach zostały zapełnione 2 karty pamięci w aparacie.
Tym razem aparat w większości czasu leżał schowany głęboko w sejfie w pokoju hotelowym, ponieważ chciałam nacieszyć się tym pobytem, a nie skupiać się na robieniu zdjęć. Jako, że to już nasz “enty” pobyt w Dubaju i za każdym razem pstrykałam fotki wszystkich możliwych miejsc, tym razem postanowiłam tego już nie robić (bo ile można mieć zdjęć hotelu Burj Al Arab czy Burj Khalify?!).
Po kilku dniach wygrzewania się na plaży postanowiliśmy dać odpocząć naszym skórom i wybraliśmy się na wycieczkę do Abu Dhabi.
Dla tych co nie wiedzą, Abu Dhabi jest stolicą Zjednoczonych Emiratów Arabskich, w skład których wchodzi 7 emiratów. Miasto Abu Dhabi nie jest tak znane jak Dubaj, ale po tej wizycie mam wrażenie, że wcale tego nie chcą, bo stolica ma być raczej biznesowa a nie turystyczna. Dubaj jest piękny (o tym w następnym wpisie), ale myślę, że życie na co dzień byłoby tam bardzo męczące, ponieważ korki na wcale nie małych ulicach są ogromne. Dzieje się to zapewne za sprawą wielkiej ilości turystów jacy napływają do Dubaju przez cały rok.
Zjednoczone Emiraty Arabskie zostały utworzone pod koniec 1971r. i są jednym z młodszych krajów na świecie. Ojcem sukcesów Emiratów Arabskich jest Sheikh Zayed, który swoimi przemyślanymi decyzjami doprowadził do przemiany pustynnej wioski w metropolię XXIw.
Dla mnie zwykłego śmiertelnika jest jasne, że jeżeli krajem rządzą odpowiedni ludzie to może być tylko lepiej (a nie jak w Polsce tylko gorzej)! Pierwsza nasza podróż do Dubaju była w 2006r. i wówczas jeszcze większość atrakcji się budowała. Gdy kolejny raz zawitaliśmy do tego miasta po 3 latach, byliśmy pod ogromnym wrażeniem jak bardzo się tam zmieniło. Dla nas był to szok, że można w tak krótkim czasie rozbudować tak miasto.
Pomimo tego, że Emiraty są tak młode, infrastrukturę drogową mają na bardzo wysokim poziomie. Odległość między Dubajem a Abu Dhabi wynosi ok 150km., a pokonuje się ją w ok 45 minut!
Plan zwiedzania stolicy był zdecydowanie obszerniejszy, ale jak wiadomo plan planem, a rzeczywistość swoją drogą;). Na początku pojechaliśmy zobaczyć największy w kraju meczet Sheikh Zayed (8 na świecie). Powiem Wam tylko tyle, robi OGROMNE wrażenie na żywo!
Czytałam o tym, że aby wejść do niego trzeba być odpowiednio ubranym, ale jak przyszło co do czego okazało się, że niestety nadal jestem nieodpowiednio ubrana i kazali nałożyć mi czarną abaya. Mina Ksawerego gdy zobaczył, że to mama kryje się za tą szatą… bezcenna ;).
Dziedziniec wyłożony jest białym marmurem z kwiecistą mozaiką, a otacza go ponad tysiąc kolumn.
Sala modlitewna ozdobiona złotem, oparta jest na 96 marmurowych kolumnach zdobionych ametystem, czerwonym agatem oraz lazurytem. Największe wrażenie robią jednak ogromne pozłacane żyrandole, dekorowane kryształami Swarovskiego. Do meczetu wchodzi się boso, a na podłodze jest marmur oraz ręcznie tkane perskie dywany.
Biel, złoto oraz błękit. Właśnie te kolory będą kojarzyły mi się z tym pięknym miejscem.
Kolejnym miejscem, które zobaczyliśmy był najbardziej luksusowy hotel na świecie – Emirates Palace.
W branży hotelarskiej największa liczba gwiazdek to jest 5, ale ten hotel dostał nieoficjalnie 7 gwiazdek, aby pokazać jak bardzo luksusowy jest to obiekt.
Pałac zbudowany jest w tradycyjnym stylu arabskim. I chociaż mi zdecydowanie nie podobał się kolor elewacji, to był to zamierzony efekt aby pokazać pełną paletę odcieni piasków znajdujących się na pustyniach arabskich.
Wnętrze Pałacu urządzone jest luksusowo, ale muszę przyznać, że całkiem gustownie. Nie ma tam takiej kiczowatości jak jest np. w kolejnym luksusowym hotelu Burj Al Arab (słynnym żaglu), gdzie złoto miesza się ze wszystkimi kolorami tęczy.
Pamiętacie hotel z filmu “Sex w wielkim mieście 2″? To właśnie Emirates Palace :). I rzeczywiście każdy gość dostaje do swojej dyspozycji osobistego kamerdynera, który dyskretnie przez całą dobę czuwa nad swoimi podopiecznymi.
Jako, że jest to hotel “ociekający” złotem, nie mogło tego złota zabraknąć również na talerzach. Tak, tak, dobrze piszę na talerzach;).
Okazało się, że złoto na ścianach to za mało i 7 gwiazdek musi do czegoś zobowiązywać. Jak chcesz się napić kawy to tylko z 24 karatowym złotem. Prawdopodobnie do samej kawy i deseru zużywają tam 5kg złota miesięcznie.
I tak właśnie zrobiliśmy, zamówiliśmy kawę oraz na deser ciasto ze złotem! Mówię Wam pychotka…
Poniżej widok po wyjściu z Pałacu. Piękne wieże Etihad Towers stoją bezpośrednio na przeciwko hotelu Emirates Palace i są wizytówką stolicy.
Słynny kompleks 5 wież, w których mieszczą się apartamenty, biura oraz hotel był kolejnym punktem do zwiedzenia na naszej mapie.
Trzy dni przed naszym wylotem do Dubaju byliśmy z Piotrem w kinie na premierze kolejnej części filmu “Szybcy i wściekli 7″. Jedna ze scen rozgrywana była właśnie w Etihad Towers, gdy pędzące super auto przebijało się przez 3 wieże. I chociaż ta właśnie scena była najbardziej absurdalna, to już wtedy wiedziałam, że muszę zobaczyć to miejsce.
W jednej z wież znajduje się taras widokowy 300m nad ziemią “Observation Deck at 300″. Niestety dotarliśmy tam 20 minut przed zamknięciem, więc nie było zbytnio czasu aby zrobić dobre zdjęcia. Do tego zachód słońca utrudniał to jeszcze bardziej, ponieważ ciągle odbijałam się w szybie :(. No, ale jako tako można zobaczyć jak wygląda kawałek stolicy ZEA.
Następne zdjęcia już wkrótce i będą z mojego ukochanego Dubaju :).